poniedziałek, 14 lipca 2014

Walka




Patrzyłam jak Klaus walczy z Damonem. Klaus obrócił się i zamachnął kołkiem ale Damon(dzięki Bogu!) uchylił się. Krzyknęłam mimowolnie. Wokół mnie rozgrywała się walka. Wampirów. Rzuciłam się biegiem w stronę Damona i Klausa. Wszędzie leżały ciała wampirów  z kołkami wbitymi w samo serce. Biegłam dalej,dla mnie liczyło się tylko to żeby jak najszybciej dotrzeć do Damona. Kiedy dzieliło mnie od nich zaledwie parę kroków Klaus ponownie zamierzał się kołkiem na Damona. Wślizgnęłam się między nich. I wtedy...

...znikąd pojawiła się Bonnie. Stanęła między mną a Klausem. Kołek zamiast przebić mnie znalazł się w piersi dziewczyny. Świat jakby nagle się zatrzymał. Bonnie zachłysnęła się powietrzem i padła w me ramiona. Klaus widząc to zaczął się wycofywać. Chciałem za nim biec ale nadal miałem w ramionach rudą ptaszynę. Klaus uciekł a wraz z nim reszta jego „armii”. Zostali tylko nasi. Ukląkłem,położyłem Bonnie na ziemi wśród złotych liści. Zdjąłem z siebie kurtkę,złożyłem ją po czym wsunąłem ją pod głowę dziewczynie. Oddychała płytko ale nadal była przytomna. Minę miała,jakby...

...każdy oddech sprawiał mi ból. Damon klęczał obok mnie. Wokół mnie była cisza. Po chwili nad moją głową pojawiła się reszta przyjaciół, Elena,Meredith,Matt,Stefan,Alaric. Wszyscy mieli ponure miny.
-Bonnie...-zaczęła Elena ale jej przerwałam.
-Tylko nie mówcie że wszystko będzie dobrze bo nie będzie.
-Bonnie napij się mojej krwi.-powiedział Damon.
-Co?
-Napij się mojej krwi. Zostaniesz wampirem ale przeżyjesz.-powiedział.
-Damon...To nawet nie boli wiesz...?-powiedziałam z trudem.
-Bonnie posłuchaj mnie choć raz. Napij się mojej krwi.-nalegał.
-Pocałuj mnie.-poprosiłam. Nachylił się nade mną i pocałował mnie tak namiętnie że gdybym już prawie nie była martwa to umarłabym.
Odsunął się ode mnie.
-Teraz zrobisz to?
-Tak.-zgodziłam się. Uniósł do ust lewe przedramię i przegryzł skórę. Następnie...

...przyłożyłem rękę do jej czerwonych,słodkich ust. Zaczęła pić. Gdy już ją napoiłem powiedziała parząc mi smutno w oczy:
-Zrobiłam jak chciałeś. A teraz muszę Ci coś powiedzieć.
-Słucham.-powiedziałem.
-Twoja krew nic nie da. Jestem czarownicą krew wampira nigdy mnie nie przemieni choćbym nie wiadomo ile jej wypiła.-powiedziała. Przez chwilę nie docierał do mnie sens jej słów. Po chwili dodała:-Ja umieram i nie ma na to lekarstwa. Muszę ci powiedzieć jeszcze jedno.
-Tak?
-Kocham Cię i zawsze będę Cię kochała.-powiedziała szeptem.
-Ja ciebie też Rudziku. Ja ciebie też.
-Pocałuj mnie jeszcze raz.-poprosiła. Tak też zrobiłem. Po chwili dziewczyna westchnęła ciężko po raz ostatni i zastygła. Odsunąłem się lekko. Na jej twarzy wciąż widniał uśmiech. Oczy miała otwarte,ale puste. Delikatnie zasunąłem jej powieki. Ktoś stanął za mną i położył mi rękę na ramieniu.
-Damon. Tak mi...-to Elena.
-Tylko mi nie mów że ci przykro.-warknąłem. Wiedziałem że ma wstrząśniętą minę,w koñcu nigdy nie mówiłem do niej takim tonem,ale nie obchodziło mnie to. Dla mnie liczyła się tylko Bonnie,której już nie było na tym świecie. ¯ałowałem że zawsze skupiałem się na Elenie a Bonnie pomiatałem. Mimo to nie przestała mnie kochać. Wstałem. Reszta też już stała. Przebiegłem wzrokiem po ich twarzach. Alaric przytulał zapłakaną Meredith, Matt wyglądał tak jakby miał się za chwilę rozpłakać w koñcu spojrzałem na brata który tulił Elenę. Eleną przez którą to wszystko się zdarzyło. Przez którą rozpoczęła się wojna,przez którą Klaus ze mną walczył,przez którą Bonnie nie żyje... Nie,skarciłem się w myślach,nie wolno mi tak myśleć ruda ptaszyna na pewno by tak nie pomyślała. Zrobiłem krok do przodu,kiedy odezwał się Stefano.
-Gdzie idziesz?
-Po Klausa,żeby potem go zabić w męczarniach. Dorwę go i zabije. Sam.-powiedziałem. Odwróciłem się,rzuciłem ostatnie spojrzenie na moją Bonnie po czym ruszyłem przed siebie.
Dopadnę Klausa choćby miało mi to zająć całe moje cholerne wampirskie życie. Za Bonnie. Za miłość.